„Lokal tylko dla chrześcijan”, „Żydów nie przyjmujemy”, „Tylko dla
aryjczyków! – tablice tej treści wisiały w witrynach kawiarni,
restauracji i hoteli, Zarząd Związku Restauratorów, Związek Towarzystw
Kupieckich, Związek Właścicieli Domów i Nieruchomości głosiły
oficjalnie, że nie będą zatrudniać ani obsługiwać osób nie będących
aryjczykami, że Żydom nie można wynajmować mieszkań, prowadzić z nimi
interesów, został wprowadzony i przyjęty paragraf aryjski w klubach
sportowych , w związkach prawników i lekarzy, a na uczelniach
obowiązywał numerus nullus – czyli zakaz przyjmowania osób narodowości
żydowskiej.
Gdzie to wszystko się działo? W hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy? Nie! W
narodowym Poznaniu, w Wielkopolsce cztery lata przed wybuchem II Wojny
Światowej. Poznań, województwo poznańskie, było liderem ruchu
narodowo-katolickiego. Hasło „Wielkopolska bez Żydów” wcielano w życie
od 1935.
Powstała “Liga Zielonej wstążki” organizacja akademicka, która w swoim programie miała tylko trzy punkty: 1. Przestrzegać osobiście i propagować wszędzie bezwzględny bojkot żydowskiego handlu, rzemiosła i wolnych zawodów. 2. Zerwać stosunki osobiste i koleżeńskie z Żydami. 3. Głosić wszędzie i uzasadniać konieczność wprowadzenia „numerus clausus” na wyższych uczelniach.
Czy
Poznań odrobił już swoją lekcję wstydu? Czy stał się miejscem, w którym
nikt nie odważy się na wykrzykiwania rasistowskich haseł? Tak! W
każdym środowisku, także, a może szczególnie w akademickim trzeba
pamiętać o haniebnej historii, której dopuszczono się na wyższych
uczelniach. 26 grudnia 1937 roku 944 uczonych i profesorów wyższych
uczelni amerykańskich wystosowało list otwarty do profesorów wyższych
uczelni polskich:
Od kilku lat z bólem dowiadywaliśmy się o
coraz to nowych czynach gwałtu, popełnianych wobec studentów i
profesorów Żydów w starych i czcigodnych świątyniach nauki polskiej. (…)
Apelujemy do Was, koledzy w Polsce, o przeciwstawienie się planowanej
dyskryminacji i o stosowanie w służbie pokoju takich metod, które są
zgodne ze szczytnymi tradycjami nauki i ludzkości.”
Niech te słowa z przeszłości dodadzą odwagi współczesnym akademikom, żeby nigdy nie powtórzyła się sytuacja z lat 30’ i 40’! Tylko
głupcy, nieznający historii pozwalają sobie na paradowanie ulicami
naszego miasta ze sztandarami takich organizacji jak Młodzież
Wszechpolska czy ONR. Szczególnie w Poznaniu nie może być mowy o
tym, żeby jakieś spalone politycznie i moralnie organizacje, typu oener
czy inne wszechpolaki, które (JAKO JEDYNE!!!)
organizacje parapolityczne, mają prawdziwą, najprawdziwszą krew dzieci
na rękach chodziły ulicami i wrzeszczały swoje chore hasła nienawiści! Ci
odważni chłopcy z oneru, strzelając 1 maja 1937 roku na oślep do tłumu,
jak tchórze zabili Abramka Szenkera – pięcioletniego chłopca. Jeśli
więc teraz, wielcy narodowcy, macie odwagę drzeć się o wielkiej Polsce
narodowej - to miejcie odwagę powiedzieć, że wrogiem waszej ojczyzny
było pięcioletnie dziecko, które zastrzelone - zostawiliście na
chodniku, uciekając przed wymiarem sprawiedliwości. Jesteście tchórzami i
nie znacie przeszłości własnej organizacji. Jeśli chcecie nosić bluzy i
koszulki z wizerunkami swoich bohaterów - to nie zapomnijcie o
dzieciach zabitych przez prawdziwych Polaków! O pięcioletnim Abramku, o
czternastolatku z Sosnowca - Moszku Rozenblumie, o Dwunastoletniej Małce
i dziesięcioletnim Motelu z Woli Kuraszowej! Noście na swoich
sztandarach nazwiska bezbronnych ludzi zamordowanych, zatłuczonych
kamieniami, drągami w Przytyku, w Częstochowie, w Mińsku Mazowieckim.
Mówicie o tchórzliwych atakach w nocy na śpiących ludzi, o podpaleniach,
o bombach wrzucanych do sklepów, synagog i mieszkań. Mówcie o tym - jak
to jest napadać w grupie na bezbronnych, na kobiety, na dzieci! To jest
ta wasza odwaga, to jest ten czyn narodowy! Z nacjonalistami,
narodowcami, nazistami, kato-narodowicami się nie rozmawia! Nie
dyskutuje! Nie ma miejsca dla rasizmu, dla homofobii, dla chorych idei
nienawiści! Jeden z zapomnianych, wyrzuconych z pamięci literatury,
żydowski pisarz Nachum Bomse pisał w pewnym opowiadaniu o starym Żydzie,
który stanął naprzeciw najeżdżających miejscowość Moskali i krzyczał do
przerażonych kobiet: „Ech hajs niszt mojre hobn! Ja nie każę się bać!”.
Te słowa, to: „Ja nie każę się bać! Nie pozwalam nikomu się bać!” To
jest rozkaz. Pamiętacie, co śpiewaliśmy wspólnie na koncertach Apatii?
Hasła wolności zamienili w przemoc, Zawładnęła nimi ta brutalna siła Znaki nienawiści na wszystkich murach, Głupia ideologia bezsilnych kretynów
Niszcz nazizm
NISZCZ NAZIZM! |