Blisko dwa miesiące temu miała miejsce spektakularna akcja policji,
która wysłała uzbrojonych w maszynowe pistolety funkcjonariuszy, by
odbili pusty budynek przy ul. Podgórze. Użyto wówczas gazu łzawiącego
wobec trzymających się pod ręce demonstrantów (zobacz film).
Doszło do do pobić. Dziś wiemy już, że prokuratura i policja odmawia
wszczęcia szeregu śledztw w sprawie nadużyć funkcjonariuszy.
1. Dnia 6 listopada 2012 r. gnieźnieński prokurator Bartłomiej
Bernatowicz odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień
przez funkcjonariusza policji, Tomasza Wolińskiego, którego oskarżał o
pobicie po przewiezieniu na komisariat jeden z zatrzymanych anarchistów (relacja TUTAJ)
2. Dnia 17 października 2012 r. Magdalena Pietrus-Kępa z Prokuratury
Rejonowej w Poznaniu postanowiła odmówić wszczęcia śledztwa w sprawie
przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji, który użył gazu
łzawiącego wobec protestujących.
3. W dniu 8 października 2012 r. Prokuratora Rejonowa w Lesznie
wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie
uzasadnionego podejrzenia przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy w
związku z interwencją podjętą przy ul. Podgórze i działania na szkodę
dobra publicznego, poprzez wadliwe podjęcie działań, rodzaju będącej na
wyposażeniu broni, adekwatności reakcji funkcjonariuszy i stosowania
przemocy wobec osób zatrzymanych.
4.Dnia 14 listopada 2012 r. Wydział Kadr i Szkolenia Komendy
Miejskiej Policji w Poznaniu odmówił wszczęcia postępowania
dyscyplinarnego przeciwko asp. Jackowi Tatarkowi, który użył gazu
łzawiącego.
W sprawie funkcjonariusza Tomasza Wolińskiego prokurator podaje, że
"(...) Tomasz Woliński, który wskazał, że nie było stosowanej żadnej
przemocy wobec zatrzymanego (...). Potwierdził on jedynie fakt
ustawienia wyżej wymienionego twarzą do ściany". Pozostała treść
uzasadnienia odnosi się jedynie do pobocznych w tym wypadku kwestii,
takich jak ocena zgromadzenia na ul. Podgórze jako "agresywnego" (mimo
braku jakichkolwiek zarzutów dla innych osób biorących w zgromadzeniu),
czy faktu, że wnoszący oskarżenie anarchista nie podpisał protokołu
zatrzymania i przesłuchania. Prokurator stwierdza też, że rany
odniesione przez anarchistę i udokumentowane obdukcją lekarską mogły
równie dobrze powstać podczas zdarzeń przed przewiezieniem go na
komisariat. Mamy więc do czynienia z klasyczną sytuacją, w której mimo
ewidentnych przesłanek do wszczęcia śledztwa prokuratura nie podejmuje
go, dlatego że oskarżenia padają w kierunku funkcjonariusza policji.
Prokuratura zlekceważyła zeznania innej pobitej przez funkcjonariusza
osoby. Nie wzięła też pod uwagę zachowanie policjanta przed samą
interwencją (wyzwiska i agresywna postawa w stosunku do zgromadzonych
osób), ani niuansów takich jak celowe zaciśnięcie kajdanek w taki
sposób, żeby wżynały się w nadgarstki.
W sprawie funkcjonariusza Jacka Tatarka dowiadujemy się, że to
poszkodowana "nawet jeśli była 'przypadkową' ofiarą użycia gazu, nie
podporządkowała się funkcjonariuszom i naruszała porządek. Użycie gazu
przez funkcjonariusza Policji miało na celu pokonanie czynnego i
biernego oporu, oraz ochronę mienia. Działanie Policji było jasne i
sprecyzowane". Wydział Kadr i Szkoleń przyznaje, że ustalono, że
zgromadzone osoby „wywodzą się ze środowisk anarchistycznych” i
„atakowały słownie” funkcjonariuszy, skandując m.in.: „ZOMO” oraz „Nie
bijcie nas, nie łamcie nóg, strzelajcie do nas”. Mimo iż w skardze
poszkodowana podkreślała, że policjanci ani nie wezwali do rozejścia
się, ani nie ostrzegli przed użyciem gazu łzawiącego. Prawomocna jest
tylko wersja wydarzeń przedstawiona przez funkcjonariuszy, którzy
oczywiście twierdzą coś przeciwnego. Czytamy, że Jacek Tatarek stosował
się zasadą minimalizacji skutków i wybrał najmniej dotkliwy środek
(oczywiście – mógł przecież użyć karabinu maszynowego).
Prokurator Magdalena Kęsy-Pietrus odmawia wszczęcia śledztwa w
sprawie przekroczenia przez funkcjonariusza uprawnień m.in. w oparciu o
to, że: "Z materiałów policyjnych wynika, iż [DANE OSOBOWE] nie złożył
zawiadomienia i skargi, a sama pokrzywdzona, choć jak podaje o pobiciu
[DANE OSOBOWE], to jednak nie była tego bezpośrednim świadkiem, a w
kontekście tego, iż [DANE OSOBOWE], któremu w odrębnej sprawie
przedstawiono zarzuty z art. 226§1 kk, zawiadomienia nie złożył, są to
jedynie plotki i pogłoski". Prokurator wydaje odmowę w oparciu o
fałszywe dane przekazane przez policję (niezłożenie skargi). W
uzasadnieniu powtarzają się tezy o "agresywnym" zgromadzeniu,
„naruszaniu prawa” przez zgromadzonych przed budynkiem i "nielegalnym"
zasiedleniu kamienicy przy ul. Podgórze – żadne zarzuty nie są poparte
przez jakiekolwiek wyroki sądowe czy materiał dowodowy. Pokrzywdzona
natomiast „jawi się jako osoba niewiarygodna” jako że „funkcjonariusze
Policji po prostu zapewniali właścicielom nieruchomości do niej dostęp i
wykonywanie swoich praw w obliczu tego, że nieruchomość została zajęta
przez grupy anarchistyczne”.
W tym samym czasie, gdy policja i prokuratura odrzuca skargi
protestujących, sama prowadzi sprawy przeciwko osobom zgromadzonym na
ul. Podgórze. Pobitemu na komisariacie anarchiście policja postawiła
zarzut znieważenia policjanta, tj. przestępstwa z art. 226 §1 kodeksu
karnego. Dwoje właścicieli opuszczonej i zaniedbanej od lat kamienicy,
Stanisław Musiał oraz Chrzanowska złożyli zawiadomienie o przestępstwie
naruszenia miru domowego – sprawę prowadzi Wydział Dochodzeniowo-Śledczy
Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Czytaj też: Policja i samorozgrzeszające się państwo |
Anarchiści nie płacą za czynsz społeczeństwo sie na niego zrzuca w podatkach.