Na portalu informacyjnym codziennypoznan.pl ukazał się, porażający w
swym „obiektywizmie”, artykuł Lidii Łady, w którym autorka atakuje
anarchistów za serię politycznych napisów na murach. Trudno oprzeć się
wrażeniu, że został on opublikowany na zamówienie radnego Mariusza
Wiśniewskiego z poznańskiej Platformy Obywatelskiej. Utyskuje on, że
protest przeciwko podwyżkom cen biletów zaowocował m.in. serią haseł w
stylu: „Kasuj władzę, nie bilety”.
Wiśniewski w swojej wypowiedzi (czytaj TUTAJ)
przekonuje czytelników, że kiedyś, w czasach PRLu, napisy na murach
miały sens, bowiem istniał zamordyzm i cenzura. Obecnie, nawet gdy niosą
one treść polityczną, są przejawami zwykłego wandalizmu tak, jak
działania, znienawidzonego przez władze, Pive i jemu podobnych. Jak to
bywa w „wolnym kraju” - w którym wydaje się Wiśniewskiemu, że żyje -
policja już zapowiedziała zintensyfikowanie ściganie grafficiarzy
(czytaj TUTAJ).
Polityk tylko podpowiada, żeby zaliczyć do nich także tych, którzy
podpisują się nie tylko tagiem, ale hasłowo, otwartym tekstem, piszą na
tematy dla władzy niewygodne: „Eksmisje stop”, „Dość podwyżek cen”,
„Miasto to nie firma”, „Nie dla getta kontenerów” itd.
Radny nie wspomina też, że protest przeciw podwyżkom cen biletów,
który przeniósł się na mury, był spowodowany przede wszystkim
skandalicznym, w swej istocie niedemokratycznym, odrzuceniem uchwały
obywatelskiej, podpisanej przez 16 tys. osób, domagającej się
przynajmniej odroczenia tegorocznych podwyżek. Sam Wiśniewski, jako
jeden z trzech z grona rajców PO, też bezskutecznie oponował. Może
jednak mury w takich warunkach powinny przemówić, skoro podpisy tak
wielu osób pod uchwałą tak mało znaczą?
Kurz opadł. Bilety zdrożały. Jako przewodniczący Komisji
Rewitalizacji (jak widać swoiście rozumianej, w kategoriach
drobnomieszczańskiej estetyki, a nie aktywności obywatelskiej),
Wiśniewski atakując anarchistów, zdaje się zapewniać partyjnych kolegów i
koleżanki o swojej lojalności. Cel ataku nie jest przypadkowy. Z
drugiej bowiem strony Wiśniewski jest jakoś dziwnie bezradny i
powściągliwy w ściganiu nielegalnych reklam (tak jak policja czyścicieli
kamienic), które wiszą gdzie popadnie w całym Poznaniu i epatują
niejednokrotnie głupkowatymi treściami, seksizmem i promocyjnym
kłamstwem. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego oceniał w 2011 roku,
że ok. 90% wszelkiego typu nośników reklam zamontowano niezgodnie z
prawem. Stan ten trwa od początku lat 90. i jakoś włodarze miasta nie
potrafią sobie z nim porodzić.
Równolegle, wiele nośników, które jeszcze w latach 90. służyły
wszystkim mieszkańcom miasta, ponownie w imię estetyki, zostało przez
władze sprywatyzowanych i oddanych w ręce większych i mniejszych agencji
reklamy outdoorowej – jak pochodzący z Poznania AMS. Krótko mówiąc,
żeby się publicznie wypowiedzieć, trzeba zapłacić i to sowicie. Ale
cenzury nie ma!
Inaczej jest z okresowo wieszanymi plakatami wyborczymi. Wobec
wypowiedzi oficjalnych polityków stosuje się niejednokrotnie taryfę
ulgową. Jest tajemnicą poliszynela, że wiele z nich w czasach kampanii
wisi wbrew normom i regulacjom ordynacji wyborczej. Tygodniami szpecą –
przynajmniej wg niektórych opinii – krajobraz miasta, przede wszystkim
swoim kłamstwem obietnic wyborczych. Z reguły słyszymy wówczas na
usprawiedliwienie, że taka jest cena demokracji. Demokracji – jak łatwo
zauważamy – swoiście rozumianej, której ramy określają interes -
prywatnych firm i partii politycznych - dziwnie ze sobą splecionych.
Hasło „Miasto to nie firma” – koleżanko Łady – właśnie o tym wszystkim mówi, ale nie wszyscy chcą to słyszeć. Stanisław Krastowicz |
Społeczeństwo w większości postrzega ich jako bandę nie grożnych oszołomów , a to błąd bo tacy jak oni nie cofną się przed niczym! W imie swoich chorych wartosci są w stanie zabijać (hasło :"Śmierć kapitalistą"
No po 22 mam nadzieje że mama już ci kazała wyłączyć komputer, starczy tego dobrego napianczu bo zwieracze puszczą
OOOŻesz, nieczęsto z Kolegą się zgadzam ale dziś podpisuję się dwiema łapami - pięknie ujęte, niemniej rozczaruję kolegę - adresat nie zrozumie lub nie będzie chciał zrozumieć.
Dlaczego? Jak ktoś ma coś do powiedzenia to niech pisze
Obawiam się, że to niemożliwe - anarchiści z definicji nie kupują mieszkań czy domów na własność.
to niech poda nr domu swoich starych. Zakład o flaszke że bedą wniebowzięci, jak ktoś im osprejuje ściane pod oknem
Daj spokój, co rodzice winni?
Nie wywalajcie tego wpisu.