W grudniu 2013 r. międzynarodowa organizacja Women on Web
na jakiś czas przestała przesyłać do Polski tabletki umożliwiające
dokonanie aborcji medycznej. Główną przyczyną było zatrzymywanie oraz
niszczenie paczek przez polskie Służby Celne. Analizy prawne wykazały,
że działania urzędników są niezgodne z polskim prawem. Mimo to,
przesyłki nadal nie trafiają do części zamawiających je osób. Oddziały,
które najczęściej zatrzymują paczki, to poznański Posterunek Celny
mieszczący się przy ul. Głogowskiej 14 oraz pomorski Posterunek Celny w
Pruszczu Gdańskim przy ul. Handlowej 4. Dlatego aktualnie tabletki nie
są wysyłane przede wszystkim do tych miast. Poniżej prezentujemy wywiad z
Justyną i Anną – działaczkami współpracującego z Women on Web forum
internetowego Kobiety w Sieci, poświęconego aborcji farmakologicznej.
Federacja
Anarchistyczna sekcja Poznań: Z jakich konkretnie powodów Women on Web
podjęły decyzję o wstrzymaniu przesyłek do Polski?
Kobiety
w Sieci: Rok temu grupa przeciwników aborcji zaczęła inwigilować
prowadzone przez nas forum Kobiety w Sieci. Ich głównym celem było
doprowadzenie do tego, abyśmy same zamknęły forum. Początkowo
ograniczali się do wykonywania głuchych telefonów na założone przez nas
infolinie dla kobiet poszukujących informacji o aborcji
farmakologicznej. Zdarzało się, że puszczali nam przez telefon nagrania z
płaczem lub śmiechem niemowlęcia. Z czasem ich ataki przybrały na sile,
np. zaczęli umieszczać na forum setki zdjęć z brutalnymi widokami
porozrywanych płodów. Kiedy zablokowałyśmy im konta, zaczęli wysyłać
prywatne wiadomości do kobiet, które chciały zamówić tabletki lub już na
nie czekały. Niektóre wiadomości zawierały informacje o innych
rozwiązaniach niż aborcja, możliwości adopcji, czy różnego rodzaju
pomocy. W innych nazywano kobiety morderczyniami albo wyrodnymi matkami.
Nie udało im się jednak nas zastraszyć. Istnieją konkretne przesłanki,
aby sądzić, iż te osoby mają związek z zatrzymywaniem przesyłek w
Urzędach Celnych. Jest to dalszy etap nierównej walki o prawo do aborcji
na życzenie.
FA: To znaczy, że przez interwencje osób z zewnątrz przesyłki zaczęły być wstrzymywane przez Służby Celne? Jak to się odbywa?
KwS:
Celnicy prowadzą działania dwojakiego rodzaju. Podejrzewamy, że w
pierwszym rzędzie proceder zatrzymywania paczek zachodzi w sortowni lub
wraz z pojawieniem się ich na terenie Polski. Zdarza się, że po
sprawdzeniu zawartości celnicy odsyłają paczkę z lekami do nadawcy nie
informując o tym odbiorcy. Gdyby nie możliwość śledzenia przesyłki
poprzez jej numer nadania, kobieta czekająca na pakiet nawet nie miałaby
szansy się dowiedzieć, że zaistniała sytuacja w ogóle miała miejsce.
Odbiorca ani nadawca nie otrzymują informacji, na jakiej podstawie
przesyłka nie została wpuszczona na teren Polski. W tym przypadku nie
wiemy, kto za to odpowiada, czy faktycznie Urząd Celny czy Poczta
Polska. Brak jakiejkolwiek informacji ze strony urzędników uniemożliwia
dostateczne rozpoznanie problemu.
Kolejna interwencja
pojawia się w momencie, gdy przesyłka została już wpuszczona na teren
Polski i wysłana do Urzędu Celnego terytorialnie przypisanego do adresu
dostawy. Śledząc przesyłkę poprzez Internet widać, że zostaje ona
„zatrzymana w cle”, gdzie rozpoczyna się procedura jej clenia. Kobieta
otrzymuje pismo z odpowiedniego UC z prośbą o podanie informacji, co
jest zawartością przesyłki i jaka jest jej wartość. Zdarza się, że
pomimo oświadczenia, iż przesyłka została nadana za darmo, urzędnik żąda
potwierdzenia zapłaty (dowodu przelewu, potwierdzenia wpłaty). Często
kobiety same zauważają zatrzymanie przesyłki i dzwonią do odpowiedniego
UC z prośbą o uzasadnienie ich postępowania. Zazwyczaj pierwsza rozmowa
jest miła i uprzejma. Po przesłaniu oświadczenia, że przesyłka jest
wyłącznie na własny użytek oraz otrzymana za darmo słyszą, że urzędnik
wie dobrze, co to są za leki i że nie wyda ich, a sprawę zgłasza na
policję, powołując się na prawo farmaceutyczne, które rzekomo zabrania
transportu leków drogą pocztową.
FA: Celnicy działają
zgodnie z polskim prawem, czy też wykonywane przez nich czynności można
uznać za niezgodne z nim represje motywowane pobudkami ideologicznymi?
KwS:
Moim zdaniem jest to działalność represyjna. UC zgłasza przestępstwo na
policję pod pretekstem wpuszczania do obrotu leków niedopuszczonych do
sprzedaży. Zatrzymując przesyłkę powołuje się na naruszenie przepisów
wynikających z art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne dodając, że wg art.
65 ust 1 ustawy Prawo farmaceutyczne, mówiących o tym, że obrót
produktami leczniczymi może być prowadzony tylko na zasadach określonych
w tej ustawie.
Podstawowy problem pojawia się już na samym
początku, ponieważ kobieta zamawiając leki dla siebie nie wprowadza ich
do obrotu, domniemanie zamiaru ich sprzedaży jest nadużyciem. Ustaleniem
tego, czy faktycznie chce się handlować tymi kilkoma tabletkami nie
leży w kompetencji celników. Poza tym Urzędy Celne zajęły się oceną
tego, czy dany lek służy leczeniu czy zapobieganiu chorób. W
postanowieniu wydanemu jednej z kobiet czytamy: „W myśl cytowanej ustawy
produktem leczniczym jest substancja lub mieszanina substancji,
przedstawiona jako posiadająca właściwości zapobiegania lub leczenia
chorób występujących u ludzi lub zwierząt lub podawania w celu
postawienia diagnozy lub w celu przywrócenia, poprawienia lub
modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu poprzez działanie
farmakologiczne, immunologiczne lub metaboliczne”. Czy Mifepriston1 lub
Misoprotol2 są czymś innym? Oba leki stosuje się w Europie i Stanach
Zjednoczonych w celach farmaceutycznych. Mifepriston może służyć m.in.
jako lek zapobiegający depresji. Czy nie mogę otrzymywać go w takim
właśnie celu? Kim jest celnik, aby orzekać, że właśnie ten lek nie
zapobiega mojej chorobie psychicznej, np. po urodzeniu niechcianego
dziecka? Czy celnik zasięgnął ekspertyzy niezależnego lekarza sądowego,
żeby móc coś takiego stwierdzić?
W tym samym uzasadnieniu Urząd
Celny pisze: „Zgodnie z art. 68 oraz art.70 i art. 71 ustawy obrót
detaliczny produktami leczniczymi mogą prowadzić jedynie apteki i punkty
apteczne, względnie palcówki obrotu pozaaptecznego”. Czy w takim razie
leki sprowadzane w leczeniu chorób nieuleczalnych, w tym nowotworów, są
też blokowane przez ww. urząd? Czy to dotyczy wszystkich medykamentów
sprowadzanych do Polski?
Inny fragment postanowienia w trefny
sposób interpretuje prawo na temat ilości leków na własne potrzeby, o
którym mówi art. 68 ust 5.: „Art. 68 ust. 5 Prawa farmaceutycznego ma
charakter wyjątkowy, ponieważ jest wyraźnym odstępstwem od zasady, że
produkty wprowadzane do obrotu w Polsce winny uzyskać pozwolenie na
dopuszczenie do obrotu. Przepis ten nie może być w żadnym razie 'furtką'
dla nieograniczonego strumienia leków wprowadzanych za pośrednictwem
Internetu. Oznacza to, że nie mogą być przedmiotem obrotu handlowego”.
Czy to nie jest działanie represyjne? Na jakiej podstawie kobietom
zamawiającym jedno najmniejsze opakowanie tabletek na własny użytek
automatycznie przypisywany jest zamiar wprowadzenia go do obrotu
handlowego? Jestem zdania, że to jest działanie celowe, mające
zastraszyć osoby, które często nie znają się na prawie, ani celnym ani
farmaceutycznym. Do tego sam powód, dla którego zamawiają dla siebie
leki aborcyjne, wymusza na nich milczenie z obawy przed represjami czy
wykluczeniem ze strony najbliższego środowiska. Właśnie z obawy przed
upublicznieniem sprawy kobiety nie dochodzą swoich praw poprzez złożenie
skargi na niezasadność decyzji Urzędu Celnego. Decyzje te są
bezpodstawne, ponieważ dopóki kobieta sama zamawia dla siebie leki
aborcyjne, ma prawo z nich skorzystać.
FA: Wspomniałyście, że o działaniach WoW została zawiadomiona policja i prokuratura, jakie były ich reakcje?
KwS:
Urząd Celny, który wysyła do kobiety pismo z uzasadnieniem o
zatrzymaniu przesyłki, jednoczenie zawiadamia prokuraturę lub policję o
dokonaniu przestępstwa. Niektóre kobiety nachodzone są przez policję w
miejscu zamieszkania, gdzie wręcza się im wezwanie na przesłuchanie w
sprawie wprowadzania do obrotu leków niedopuszczonych do sprzedaży w
Polsce. Policjanci są niestety niedouczeni i dopiero od kobiet dowiadują
się, że Misoprostol jest dopuszczony w Polsce do obrotu w postaci leków
Cytotek oraz Arthrotek. Nie wiedzą, że kontrowersje mogą dotyczyć
jedynie Mifepristonu, jednej tabletki z paczki, a nie całego opakowania.
Cała procedura jest dla kobiet upokarzająca i nieprzyjemna, wymaga też
dużego opanowania. Polki nie wiedzą, że jeśli wykonały aborcję same na
sobie, pod kątem prawnym nic im nie grozi. Warunek jest jednak taki, że
nikt inny nie może się o tym dowiedzieć. Po przesłuchaniu policja umarza
sprawę z braku dowodów, bo kobieta ma prawo posiadać te tabletki na
swój własny użytek. Kobiety nie wiedzą też, że mogą całkowicie odmówić
składania jakichkolwiek wyjaśnień, nie odpowiadać na żadne pytania
zadawane przez policję oraz nie podpisywać zeznań.
FA: Co oznacza zamknięcie dostaw dla kobiet w Polsce?
KwS:
Oznacza to po pierwsze wzrost cen Arthroteku i Cytoteku na „czarnym”
rynku. Do tej pory górna cena za 12 tabletek Arthroteku była równa
zestawowi leków M&M od Women on Web. Boimy się także, że wzrośnie
ilość oszustów w sieci, na których zdesperowane kobiety natkną się
szukając pomocy w sytuacji bez wyjścia. Wzrośnie też ilość nielegalnych i
niebezpiecznych aborcji dokonywanych potajemnie w gabinetach czy też
piwnicach oraz ich koszt. Jednoczenie zwiększy się turystyka aborcyjna
do Niemiec, Anglii czy Słowacji. Kobiety od zawsze dokonywały aborcji i
będą to robić, jeśli taka będzie ich wola. Te, których nie stać na
wydanie 400 euro w klinice w Niemczech, będą wlewać sobie do macicy
substancje szkodliwe dla ich organizmów lub stosować starodawne metody
naszych prababć, ale ciążę usuną, czy to się komuś podoba, czy nie. Nie
dziwmy się też, jak w śmietnikach będzie znajdowane coraz więcej
niechcianych dzieci, wyrzucanych przez zdesperowane i przestraszone
kobiety, które ich nie chciały.
Poza tym jak wiemy, Polki mimo
prawa do aborcji w trzech znanych przypadkach, mają małe szanse na ich
wyegzekwowanie. Znane są przypadki 14-letniej Agaty, czy Alicji Tysiąc.
Obie mogły dokonać aborcji zgodnie z polskim prawem, jednak im to
uniemożliwiono z powodów ideologicznych. Zestaw WoW mógł być dla nich
wyjściem z trudnej sytuacji. To jednak zostało nam odebrane. Kolejny raz
pozbawia się kobiety ich własnych praw, zmuszając je do rodzenia. I to
wbrew regulacjom polskiego państwa.
FA: Na jakiej zasadzie działają WoW i tabletki przez nie rozsyłane?
KwS:
Women on Web jest organizacją pomagającą w dostępie do leków
wywołujących bezpieczną aborcję farmakologiczną w krajach, gdzie legalne
wykonywanie zabiegów jest niemożliwe. Aborcja medyczna stanowi
alternatywę dla zabiegów dokonywanych przez niewykwalifikowany personel w
niehigienicznych warunkach, aborcji wykonywanych drutem, roztworami
mydła czy Domestosa, poprzez uderzanie się w brzuch czy innego rodzaju
okaleczanie własnego ciała. WoW chronią życie i zdrowie kobiet będących w
sytuacji niechcianej ciąży. Opierają się na badaniach przeprowadzonych
przez Światową Organizację Zdrowia. Kobiety wpłacając darowiznę na rzecz
WoW mają możliwość darmowego uzyskania zestawu leków złożonego z
Mifepristonu oraz Misoprostolu, umożliwiającego usunięcie ciąży do 9
tygodnia jej trwania. Dla kobiet z ciążą przekraczającą 9 tydzień zestaw
ten jest niedostępny ze względu na zwiększające się zagrożenie zdrowia i
życia w przypadku wykonywania aborcji w warunkach domowych.
Miferpistone blokuje wydzielanie hormonu progesteronu, który warunkuje
utrzymanie ciąży. Bez tego hormonu przerywa się więź między zarodkiem a
ścianą macicy, występują skurcze. Misoprostol natomiast wzmacnia
skurcze, pomagając wydalić produkty ciąży z macicy.
FA:
Jakie jest wasze zdanie na temat obecnej sytuacji w Polsce? Chodzi mi o
coraz bardziej restrykcyjne zachowania urzędników oraz próby zaostrzenia
prawa dotyczącego aborcji?
KwS: Takie działania to
kolejny atak na polskie kobiety, to ubezwłasnowolnianie ich,
sprowadzanie do roli inkubatora czy kury domowej. Masz siedzieć i
rodzić, czy to ci się podoba czy nie, przy jednoczesnym braku pomocy
socjalnej dla kobiety z dzieckiem. To również dyskretne zaostrzanie
ustawy aborcyjnej, którą szumnie nazywa się kompromisem. O jakim
kompromisie my mówimy? Czy to kompromis, że mam prawo usunąć ciąże do 12
tygodnia, jeśli zagraża mojemu życiu, jednak walka o zgodę na legalny
zabieg zajmuje miesiące? W rezultacie kobiety wolą wyjechać za granicę,
żeby w godności zadbać o swoje zdrowie, dostać to, co często w ramach
tej „kompromisowej” ustawy powinno się nam bezwzględnie należeć. O czym
my w ogóle mówimy! Tu nie ma żadnego kompromisu, tu jest przymus,
dostosuj się albo radź sobie jak potrafisz, nawet jeśli cię na to nie
stać. Jak się wychylisz to oskarżają cię, że jesteś feministką, albo
gorzej: feminazistką, morderczynią, albo niegodną matką, że nie kochasz
swoich dzieci, że nie zasługujesz na nie.
FA: Co zrobić, żeby zmienić aktualne regulacje? KwS:
Przede wszystkich musimy pokazać, że mówienie o prawie do aborcji nie
wiąże się z tym, że się ją wykonało, albo że chce się jej dokonać.
Jeżeli obawiamy się wypowiedzieć publicznie swoje zdanie na niewygodne
tematy, to znaczy że jesteśmy szykanowani. Sam feminizm ma obecnie w
Polsce bardzo negatywne konotacje. Uważa się, że to samo zło. A ja znam
tysiące Polek: matek, żon, babć, wspaniałych osób, które nazywają się
feministkami i nie są złe. Są jedynie solidarne, walczą o prawa dla
kobiet, które im się po prostu należą. To smutne, że kobieta upominająca
się o swoje prawa, to samo zło. Przypomina to okres inkwizycji i
polowania na czarownice.
Formalnie nie trzeba natomiast wiele
zmieniać. Tzw. „kompromis” odebrał zapis ustawy z 1956 i 1996 r., która
dopuszczała przerywanie ciąży, gdy kobieta ciężarna znajduje się w
ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej. Wtedy
wymagane było złożenie oświadczenia przez ciężarną i odbycie konsultacji
z innym lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej lub inną osobą
uprawnioną, która nie miała przeprowadzać zabiegu. Jeżeli kobieta
podtrzymywała swój zamiar po upływie 3 dni od konsultacji, wykonywano
aborcję. Tak, kobiety polskie miały do tego prawo. Wystarczyłoby jedynie
do tego wrócić. Skończyłby się jeden z koszmarów kobiet. Wiele
organizacji międzynarodowych nawołuje do legalizacji aborcji z powodów
ekonomicznych i społecznych. Światowa Organizacja Zdrowia zauważa, że
polepszenie losu kobiet to min. kwestia zmian prawnych dotyczących
aborcji. Raport Human Rights Watch z 2012 r. wskazuje, że Polska ma
jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw aborcyjnych. Łamie ona zakaz
okrutnego i nieludzkiego traktowania osób oraz narusza prawo do
prywatności i życia rodzinnego. Potwierdził to m.in. Europejski Trybunał
Praw Człowieka. To takie oczywiste prawdy, a jakże nam dalekie.
Informacja dla tych wszystkich, którzy w tej chwili mają problem z przesyłkami od Women on Web:
Pytacie
nas: Moja przesyłka została zatrzymana na urzędzie Celnym, dostałam
pismo z prośbą o wyjaśnienia. Co robić? Przesyłka została Wam przesłana
za darmo, nic za nią nie zapłaciłyście. Jest dla was, na własny użytek.
Od kogo? Zamawiana od Women on Web lub nie pamiętacie bo to było z
internetu a dokładnych danych nie macie. Celnicy mogą przeciągać sprawę,
działać na zwłokę wiec pamiętacie aby natychmiast zawiadomić o tej
sprawie Women on Web (
[email protected]). Ważna
sprawa!!! od każdej wydanej przez Urząd Celny decyzji/pisma jest
możliwość złożenia skargi, nie bójcie sie ich pisać. Może te nasze
działania zaalarmują kogoś w Głównej Izbie Celnej że celnicy działają
bezprawnie. Piszecie również: „W dniu wczorajszym miałam telefon.
Zostałam „zaproszona” na przesłuchanie na komisariat policji jutro rano /
zostałam przez UC poproszona o wyjaśnienie. Co mówić? Wmawiać, że to na wrzody żołądka pomimo artykułów w gazetach?”
1.
Można nic nie powiedzieć, odmówić jakichkolwiek zeznań, nic nie
podpisać. Macie do tego prawo, dotyczy tych kobiet które nie
kontaktowały sie z urzędem celnym, nie wysłały żadnego dokumentu do
celników. art. 261 k.p.c.:§ 2. Świadek może odmówić odpowiedzi na zadane
mu pytanie, jeżeli zeznanie mogłoby narazić jego lub jego bliskich 2.
Mówić, że w przesyłkach znajdują się nie tabletki poronne, a leki
stosowane np. w chorobie wrzodowej, itp. oraz leki rozkurczowe (co
będzie półprawdą, bo w paczce tez jest Mifeproston który nie jest na
wrzody czy stawy). Jeśli panowie wiecie, że w połączeniu ze sobą mogą
wywołać skutki uboczne w postaci poronienia, to proszę być świadomym, że
większość leków może spowodować w zależności od ilości również
poronienie bądź trwałe uszkodzenie płodu. Nawet aspiryna w odpowiednio
dużej ilości może doprowadzić do poronienia czy też do uszkodzenia
płodu. Ale też jest zagrożeniem zdrowia i życia kobiety. Koniec kropka. 3.
Jeśli jesteście bardziej waleczne, chcecie udowadniać swoją rację, bo
macie do tego święte prawo, to można mówić, że były mi potrzebne na
własny użytek, panowie wiedzą po co, a ja nie mam obowiązku się z tego
tłumaczyć. Jeśli mam się tłumaczyć, proszę o nakaz i zarzuty. Mam prawo
do posiadania 5 najmniejszych opakowań leku. Spotykamy się od tego
momentu w obecności prawnika. 4. Inna wersja, jeśli w
ogóle do Ciebie dotarły te leki, to spuściłaś je w toalecie, nie były Ci
potrzebne, ponieważ sprawa się rozwiązała wcześniej, dostałaś okres.
Czy coś tu jest nieprawdą? Najważniejsze to utrzymywać, że lekarstwa te
były tylko i wyłącznie na Twój użytek. Nikt oprócz Ciebie nie brał
udział w ich zamawianiu, nikt nie wiedział o tym że ci są potrzebne,
nikt w tym nie pośredniczył. Bo przecież tak jest w rzeczywistości. Panowie
bądź panie policjantki będą Ci chcieli postawić zarzut wprowadzania do
obrotu, a co to znaczy? Nic innego jak handel. A czym Ty handlujesz?
Niczym. To jest śmieszne, ale niestety prawdziwe. Właśnie taki zarzut
stawiają: handel (sic!). Dostałaś leki jako gift, na próbę. Masz prawo
do posiadania do 5 najmniejszych opakowań tego medykamentu na własny
użytek, bez zezwolenia, takie jest u nas prawo farmaceutyczne. Stosownie
do postanowień art. 68 ust. 5 ustawy z dnia 6 września 2001 r. Prawo
farmaceutyczne (Dz. U. Z 2008 r. nr 45, poz. 271 z późń. zm.) nie wymaga
zgody Prezesa Urzędu Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i
Produktów Biobójczych przywóz z zagranicy produktu leczniczego na własne
potrzeby lecznicze w liczbie nie przekraczalnej pięciu najmniejszych
opakowań. Termin „przywóz” rozumiany tu może być również jako: „dowóz”,
„dostawę”, „transport” i jest jednakowoż traktowany. A zatem
sprowadzenie, przekazanie przez kuriera bądź pocztę od organizacji
medykamentów, również podlega pod termin „przywóz”. Jest wedle
powyższego artykułu dozwolony. Dotyczy to równiez leków, które nie są w
Polsce dopuszczone do sprzedaży (jak Mifeproston, Misoprostol występuje
pod postacią Artrotheku oraz Cytoteku leków dopuszczonych do obrotu w
myśl Ustawy Farmaceutycznej). Pamiętajcie, że środki
te były na twój wyłącznie użytek. NIkt nie współuczestniczył, jeśli
powiecie że ktoś wiedział, to się go wkopuje, bo jest winny w pomaganiu w
aborcji i może zostać ukarany do 2 lat więzienia. Za leki nie płaciłaś.
Jeśli zapytają o te 90 euro, to była to darowizna dla organizacji
kobiecej Women’s Wallet. Popierasz jej działalność. Panowie wiedzą o co
chodzi, po ostatnich głośnych sprawach w gazetach i innych mediach
związanych z prawem do aborcji. Też jesteś za prawem do aborcji dla
każdej kobiety na żądanie do 12 tyg. ciąży ze względów społecznych, jak
jest w innych krajach EU czy w USA. Za poglądy w tym kraju dzięki Bogu
nie idzie się siedzieć. Jeszcze jedno, darowizną wspierasz inne kobiety w
Ameryce Południowej i Afryce, i w innych krajach, w dostępie do
aborcji, która ratuje życie i zdrowie człowieka. To też Ci wolno.
Niestety, Polska w tym względzie jest na poziomie tych krajów. W
razie pytań, piszcie, nie bójcie się, nie dajcie się zastraszyć.
Pamiętajcie, nic Wam nie grozi, a ich zarzuty są bezpodstawne. To
nagonka na kobiety. Możecie się również w tej sprawie zwrócić
bezpośrednio o pomoc w argumentacji do organizacji Women on Web:
[email protected] . One
również odpowiadają na tego typu maile od dziewczyn ze względu na
wezwania do UC bądź na policję i mają przygotowany szablon odpowiedzi na
ich pytania. Pewnie w nim przeczytacie też to, co tu Wam przekazujemy.
Tylko niestety trudno wam w to uwierzyć. Ale jest to prawdą. Nasze nr
telefonów od poniedziałku do piątku od godziny 10 – 20 pod nr tel. 725
892 134 (Plus) nr tel. 503 937 745 (Orange) nr tel. 730 861 724 (Play).
Powyższa informacja pochodzi ze strony: http://codziennikfeministyczny.pl/problem-przesylkami-od-women-web/
Załącznik: opinia prawna dotycząca działania Urzędów Celnych
|
Czasem cię lubię. Szkoda, że tak rzadko
okrucieństwem
Do 9 tygodnia, czego ? Płodu ? Zastanów się co piszesz, bo taką aborcję tabletkami możesz wykonać właśnie do 9 tyg.
Każdy z nas był kiedyś tym "czymś".
Do naćpanej hołoty nie dociera skąd się biorą dzieci, wiec muszą je co rusz wyskrobywać, żeby im nie przeszkadzały w "samorealizacji". I to najlepiej w Wigilię, "żeby było weselej", jak to określiła jedna z wyzwolonych komunistek-genderystek.
Jak słyszę tę Bartkoeską czy jak jej tam to zbiera mi się na wymioty. A głupia ta baba jest że hej.
Katarzyna Bratkowska w 2006 roku została nominowana do tytułu Polka 2006 "Wysokich Obcasów", dodatku Gazety Wyborczej. Komentarz wydaje się zbyteczny.
Przez twojego smierdzacego***a kobiety zachodza w ciaze nawet nie wiesz kogo zapyliles wypad z polski z smierdzacym***em idz zapladniaj angielki francuski albo niemki o ile zechca twojego cuchnacego ptaka
Szczególnie okrutnie traktujesz zasady ortografii. Polskiej ortografii.
szkoda , że ciebie nie wyskrobała ... czizys ...
co? kruca???
defekt muzgó