Pod koniec ubiegłego tygodnia
dyrektor Festiwalu Malta podjął decyzję o odwołaniu spektaklu „Golgota
Picnic”. Niby nic szczególnego - czasem zdarza się organizatorom
odwoływać przedstawienia - gdyby nie okoliczności, które do tego
doprowadziły.
Przeciwko spektaklowi wypowiedzieli się wysocy rangą funkcjonariusze Kościoła katolickiego, Prawa i Sprawiedliwości (kreującego się na czołową siłę opozycyjną) oraz kilka kanapowych ugrupowań nacjonalistycznych, wśród których palmę pierwszeństwa dzierży pewne ugrupowanie, hołubione przez IPN i kurię, nam znane już z ataku na jeden z festiwali sztuki. Histeria tychże środowisk, wsparta raczej nikłą wiedzą o przedstawieniu, połączona z groźbami kierowanymi pod adresem organizatorów, spowodowała, że postanowili oni wycofać się z prezentacji tego spektaklu.
Wiele do powiedzenia miał w tym przypadku prezydent miasta Ryszard
Grobelny, kluczący i lawirujący w swoim specjalnym oświadczeniu jak
tylko się dało. Nie ma jednak wątpliwości że to Grobelny jest jednym z
inspiratorów odwołania Golgoty, tak jak i odwołania kilka lat temu
wystawy „Arbeitsdisziplin”
oraz zakazu Marszu Równości w 2005 roku. Historyczne fakty tworzą
spójną narrację: wolność słowa jest dobra, ale tylko wtedy, gdy nie
godzi w interesy środowisk konserwatywnych.
Grobelny w swoich
zapędach cenzorskich do tego stopnia radykalny, iż kwestionuje w ogóle
wolność decyzji kuratorskiej o umieszczeniu „Golgota Picnic” w programie
festiwalu.
Zostajemy postawieni przed dziwaczną sytuacją: z
jednej strony propagandowa nagonka ze strony środowisk konserwatywnych i
nacjonalistycznych, będąca jednak ich prawem, tak jak prawem wszystkich
środowisk jest wolny, nieskrępowany protest, który jako anarchiści
rozumiemy, a z drugiej - niejasna rola władz miejskich, policji oraz
organizatorów festiwalu, którzy chowają głowy w piasek, byle by tylko
nie narazić się kurii. Arcybiskup Gądecki dał jasny sygnał do boju, by
po kilku dniach złagodzić nieco ton. Nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby okazało się, że w mieście prezydenta na klęczkach kler wiedział
wcześniej, że spektakl festiwalu rokrocznie dotowanego przez miasto w
wyniku nacisków zostanie odwołany. Mamy rok wyborczy. Dodać należy, że o
odwołaniu spektaklu jego reżyser dowiedział się po fakcie.
Kuriozalne
jest to, że odwołuje się spektakl zamknięty, biletowany, nieistniejący w
ogólnodostępnej sferze publicznej. Histeria skierowana przeciwko
przedstawieniu, którego nikt nie oglądał, podsycana przez purpuratów,
brzmi jak gorączkowe szukanie tematu zastępczego. Przytakują tej szopce
władze miejskie, a ogon potulnie kuli, zapewne skarcony groźbą odebrania
funduszy na następny festiwal, dyrektor tegoż przedsięwzięcia. To
sytuacja nie do zaakceptowania.
Za pocieszające uznajemy jednak
reakcje kilku środowisk, które zapowiedziały akcje solidarnościowe w
piątek (27.06.2014) w obronie wolności słowa i wypowiedzi artystycznej.
Także dla nas ślepa krytyka „artystyczna”, polegająca na kneblowaniu ust
jest nie do przyjęcia. Już w czwartek (26.06.2014) zapraszamy zatem na Rozbrat wszystkich chcących obejrzeć projekcję spektaklu „Golgota Picnic”.
oni i tak są hipokrytami
SOJUZ