|
|
Puste trybuny na miejskim stadionie. I co teraz? |
|
liczba odsłon: 857 |
Niedawno poznańska prasa doniosła o znaczącym spadku frekwencji na
stadionie Lecha Poznań. Średnio na siedmiu rozegranych w rundzie
jesiennej meczach, pojawiło się 14,5 tys. widzów. To zdecydowanie
poniżej oczekiwań. W poprzednich sezonach o wiele więcej widzów oglądało
Lecha, niż jesienią tego roku. Nie licząc oczywiście okresu, w którym
Lech Poznań nie mógł z powodu modernizacji stadionu przy Bułgarskiej
grać regularnie na głównym obiekcie (2009/2010). Średnia rekordowego
sezonu 2010/2011 wyniosła 20,5 tys. widzów, w sezonach 2007/2008 oraz
2008/2009 16-18 tys. Wyniki te tak rozochociły władze klubu, że w tym
roku spodziewały się przeciętnie 25 tys. fanów Lecha na trybunach.
Realia okazały się inne.
Spadek frekwencji przyczynia się wyraźnie do kłopotów finansowych
klubu. Załamała się też sprzedaż klubowych gadżetów. Zmusiło to władze
Lecha Poznań do zaciągnięcia w grudniu ubiegłego roku kredytu w
wysokości 5 mln. złotych. Niektórzy łączą spadek frekwencji na
Bułgarskiej z relatywnie wysokimi cenami biletów, jakie od dłuższego
już czasu obowiązywały w Poznaniu. Klub ostatecznie zdecydował się na
obniżenie cen.
Jednak wydaje się, że przyczyną spadającej
frekwencji na stadionie Lecha Poznań jest nie tylko wysoka cena biletów.
Średnia frekwencja na meczach spadła w całej ekstraklasie: z 8706
widzów na mecz w sezonie 2010/2011 do 6753 jesienią tego roku. Choć
faktem jest, że spadek frekwencji na Bułgarskiej jest relatywnie
większy. Wiele zarządowi klubu musiała dać do myślenia szczególnie niska
frekwencja w dwóch ostatnich, wygranych przez Lecha w ładnym stylu,
jesiennych meczach – 9 tys. widzów.
Bez wątpienia przyczynił się
do tego konflikt rządu z kibicami i ogłoszenie na trybunach „strajku”. W
Poznaniu, gdzie ruch kibiców jest najsilniejszy, szacowano, że
przystąpiło do niego kilka tysięcy fanów. Część z nich zapowiada, iż
pomimo ogłoszenia zakończenia bojkotu, nie pojawi się na trybunach w tym
sezonie rozgrywek ekstraklasy. Nie bez przyczyny są też gorsze wyniki
Lecha, za co obciąża się winą obecnego trenera.
Frekwencji z
pewnością nie sprzyja też coraz większa krytyka zarówno ruchu
kibicowskiego, jak też samej prostadionowej polityki inwestycyjnej
prowadzonej przez władze centralne i lokalne. Wreszcie – ostatnie, ale
być może nie najmniej ważne – to kryzys ekonomiczny, który zmusza ludzi
do rezygnacji z różnych form rozrywki.
Tak czy inaczej może
okazać się, że w dobie Euro 2012 zainteresowanie piłką nożną zamiast
wzrosnąć – spadnie. Katastrofą frekwencyjną okazał się międzynarodowy
mecz Polska – Węgry, rozgrywany w listopadzie ubiegłego roku w stolicy
Wielkopolski, na który sprzedano zaledwie 7 tys. biletów. Miał on być
swego rodzaju testem przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy. Na
manewry zmobilizowano między innymi oddziały policji, które miały
„trenować” swoje umiejętności przed Euro. Teraz przyznaje się, że trzeba
będzie ćwiczenia powtórzyć, na którymś z meczów Lecha Poznania, co -
jak widzimy - może się okazać ze względu na absencję kibiców Lecha nie
takie proste.
Oprócz ewidentnych strat dla prywatnego klubu,
spadek frekwencji na stadionie w Poznaniu uderza także w budżet miasta –
formalnego właściciela areny. Operator obiektu – którym stał się w
zasadzie Lech Poznań - płaci samorządowi od 4 do 7 mln. zł. czynszu
rocznie w zależności od wyniku finansowego, czyli przede wszystkim od
frekwencji. Kłopoty finansowe klubu mogą oznaczać kłopoty miasta z
wyegzekwowaniem czynszu, nie mówiąc już o jego wysokości.
Idąc
tym tropem trzeba zauważyć, iż głęboki kryzys ekonomiczny dotknął
Irlandię, Włochy i Chorwację, których drużyny mają zagrać trzy mecze w
ramach rozgrywek Euro 2012 w Poznaniu w czerwcu tego roku. Nie zanosi
się w takim układzie, aby fala turystów z tych krajów zalała nasze
miasto. Dotrze ich z pewnością mniej, niż można było się spodziewać w
chwili ogłoszenia Polski gospodarzem Euro. Mistrzostwa zdaje się będą na
miarę dzisiejszego stanu światowej gospodarki.
Kosztujący
miasto 750 milionów zł. stadion, zaczyna być kulą u nogi, której nie tak
łatwo będzie się pozbyć. Sztandarowa inwestycja miasta może się okazać
nie tylko przyczyną jego zguby finansowej, ale też fiaska
propagandowego. |
Autorem powyższych treci jest autor bloga 'Oddolny Poznań' i ponosi on wyłšcznš odpowiedzialnoć za zamieszczone treci. Redakcja epoznan.pl nie odpowiada za treci zawarte na blogach.
|
Prawda boli, nie? Czyżby funkcjonariusz medialny? Nie napinaj się tak, bo pękniesz. Jesteś zwykłą ciotą, z którą nie warto dyskutować
Raczej Prawdziwy Poeta...
Cóż, twój komentarz poniekąd uwieczniłem, dając na niego odpowiedź. Powyżej każdy może go przeczytać. Więc usunięcie nic nie dało... Nie jest mi nawet przykro z tego powodu, gdyż każdy może widzieć, z jakim trollem mamy do czynienia
Brakuje Tobie argumentów to jedziesz epitetami. Nic sensownego nie wnosisz do dyskusji tylko krytykujesz wulgarnie innych. Wystawiasz świadectwo sobie i kibolom Twojego pokroju. Na Twoje teksty nie odpisze bo poziom Twoich wypowiedzi mi nie odpowiada.
Dzięki za pomoc, IP 46.250.168.XXX, ze śmieciem internetowym poradzę sobie sam