To tajemnicze słowo, obok skrótu ACTA
(Anti-Counterfeiting Trade Agreement ), zrobiło w minionych dniach
oszałamiającą karierę. Tak więc z ust jednego ministra słyszymy, że
konsultacje były wystarczające i prawidłowo przeprowadzone, drugi
minister kaja się i przeprasza za właściwy brak konsultacji i obiecuje,
że teraz po podpisaniu dokumentu można je jeszcze raz, tym razem
prawidłowo, przeprowadzić. Opozycja gani rząd za brak konsultacji, rząd
twierdzi, że przecież formalnie konsultacje były.
Trwa przepychanka w „rodzinie” – bo politycy którzy dziś w opozycji
dopytują się o konsultacje, „wczoraj” w ławach rządowych mieli je w
głębokim poważaniu – wszyscy politycy potrzebują bowiem tylko takich
społecznych konsultacji, które będą zgodne z ich oczekiwaniami. Więc
nie, nie jestem zaszokowany, gdy okazuje się, że w sprawie ACTA władze
konsultowały się tylko z tymi, którzy mogli jedynie poprzeć tą umowę.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że tzw. konsultacje społeczne to jedynie
wygodne narzędzie, pomagające tym, którzy w danym momencie sprawują
władzę, ukryć swoją niepohamowaną butę i arogancję, przekonanie o
nieomylności. Dzięki konsultacjom, politycy mogą pokazać, że oto
wsłuchują się w głos społeczeństwa, zainteresowanych grup społecznych,
przedstawicieli organizacji pozarządowych, ekspertów.
Jednym słowem ukryć to, że coraz większy
procent głosujących, po wzięciu karty wyborczej i wrzuceniu jej do urny,
faktycznie nie ma żadnego wpływu na poczynania tych, którzy zdobędą w
tym spektaklu główne role i przez następne 4 czy 5 lat będą nieomylnymi
przedstawicielami narodu.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zawsze
może być gorzej. Dla mnie, wystarczy spojrzeć na lokalną politykę. W
Poznaniu powstało, jeszcze niezasiedlone, getto kontenerów. Dużo i
wnikliwie pisaliśmy na jego temat.
W przypadku tej haniebnej decyzji nie było konsultacji, władze po
prostu kupiły kontenery, z nikim nie konsultując tego absurdalnego
pomysłu. Kiedy odezwały się głosy oburzenia, osób i organizacji
profesjonalnie wykonujących pracę socjalną na rzecz osób wykluczonych (w
tym również tych bliżej niesprecyzowanych trudnych lokatorów), władze
miasta podjęły jakiś niemrawy dialog, coś, co przy dużej dozie dobrej
woli włodarze miasta nazwą pewnie konsultacjami. Co z tego, że po fakcie
(wydaniu publicznych pieniędzy) i co z tego, że głównie za
pośrednictwem niekompetentnego szefa Zarządu Komunalnych Zasobów
Lokalowych – członka Platformy Obywatelskiej Jarosława Pucka. Radnym
obiecywano raport na temat skutków społeczno-ekonomicznych powstania
osiedla, organizacjom społecznym rzetelną debatę. Ostatecznie nic
takiego nie miało miejsca, prezydent miasta Poznania – Ryszard Grobelny -
nawet się nie zająknął na temat problemu getta kontenerów przy ulicy
Średzkiej, usiłował jedynie kłamliwie uzasadniać jego powstanie, tak jak
i inne antyspołeczne działania miasta, poprzez sondaż – który oczywiście nazwał konsultacjami społecznymi.
Podany przykład może wydawać się
wszystkim tym, którzy w ubiegłą środę i czwartek protestowali przeciwko
umowie ACTA, absolutnie nie na temat. Chodzi mi jednak o zwrócenie uwagi
na mechanizmy, którymi posługuje się władza. Z jednej strony, przy
odpowiednio ułożonych pytaniach, sugerujących „właściwą” (właściwą dla
rządzących) odpowiedź, władza jest skłonna i liczyć się z wynikami
sondaży, i przeprowadzać referenda, czyli prowadzić konsultacje
społeczne. Jednocześnie, gdy nie jest to na rękę aktualnie rządzącym
politykom – lekceważy głos obywateli w całej rozciągłości. Co bowiem
znaczy fakt iż we wszystkich badaniach społecznych przeciwko obecności
polskich wojsk w Iraku i Afganistanie było zawsze nawet 72% badanych.
Ich głos i stanowisko zostało całkowicie zlekceważone przez polityków od
prawa do lewa.
Ostatecznie więc chcę, nie tylko we
własnym imieniu - mam nadzieję - powiedzieć, że nie zależy mi na żadnych
konsultacjach. Nie, nie chcę kolejnych konsultacji w sprawie ACTA! Ja
chcę mieć rzeczywisty wpływ na to, co się dzieje w kraju, w moim
mieście, zakładzie pracy czy na uczelni. Chciałbym więc konkretnych
zmian systemowych, które, w oparciu o zasady demokracji
bezpośredniej/uczestniczącej, dadzą mi realny wpływ na to, co się dzieje
w życiu społecznym, politycznym i ekonomicznym. Nie, nie chcę, żeby tym
razem, po kolejnych odbywających się w normalnym czy też
przyspieszonym trybie wyborach, reprezentował mnie Palikot albo jakiś
Korwin-Mikke! Nie, nie potrzebuję żadnych polityków i żadnych
konsultacji! Jedyne co jest mi niezbędne, jedyne co daje mi gwarancję,
że żadna władza nie wprowadzi za moimi plecami umów takich jak ACTA, a
może jeszcze gorszych, jest zmiana tego systemu na taki, który da mi
więcej wolności i większy wpływ na podejmowane decyzje. Nie mam więc
potrzeby wysłuchiwania polityków, od skrajnych nacjonalistów po
pseudolewicowców obiecujących, że oni mi pomogą, oni będą słuchać mojego
głosu sprzeciwu wobec ACTA... gdy tylko wygrają wybory, gdy tylko
zdobędą władzę. Doskonale zdaję sobie sprawę, że gdy kolejna grupka
polityków zajmie rządowe ławy, znowu zacznie się spektakl konsultacji
społecznych, połączony ze znacznie częstszym spektaklem cynizmu i
arogancji, czyli całkowite lekceważenie głosu społeczeństwa.
Dlatego jeszcze raz jasno i dosadnie: NIE
DLA ACTA! i NIE DLA PRZEDSTAWICIELSKIEJ DEMOKRACJI! Chcę faktycznej, a
nie iluzorycznej, wolności i faktycznego wpływu na decyzje! Dlatego,
może i górnolotnie, a dla niektórych zbyt utopijnie, CAŁA WŁADZA W RĘCE
SPOŁECZEŃSTWA!!! |
problemy społeczne rozwiązuje się wysiłkiem zbiorowym, a nie przerzuca na jednostki, nie ma znaczenia czy ja jako jednostka przyjmę osobę która miała by wylądować w kontenerze pod swój dach, bo jeśli mamy do czynienia z problemem społecznym to za chwilę pojawi się kolejna osoba, a moje dwu pokojowe mieszkanie się samo nie poszerzy. Kontenery niczego nie rozwiązują i taniej można wybudować mieszkania socjalne o czym nie trudno się przekonać. Samo miasto ustami swych "wybitnych" urzędników przyznaje, że kontenery nie załatwią kwestii tzw"trudnych lokatorów" ale wiadomo urzędnikom zawsze łatwo jest wydawać społeczne fundusze. Polecam zapoznać się z tematyką krytyki budowy getta kontenerowego, bo zadane pytanie świadczy że nie zadałeś sobie nawet minimalnego trudu zastanowienia się nad problemem
miasto ma 400 pustostanów, wie o tym fakcie przynajmniej od 3 lat i dopiero kilka dni temu ogłosiło przetarg na ich remont, kontenerów na średzkiej stanęło 10. Proponuje się spytać Pucka ile kosztowały, i już założyć że to pieniądze wywalone w błoto - wystarczy uświadomić sobie jak wyglądają kontenery które postawiono w Łodzi w latach podajże 98 roku. Do tego zero zainteresowania co ma się z mieszkańcami kontenerów dziać jak mają wyjść na prostą. Zwyczajne wyrzucanie ludzi na śmietnik, a kaska za idiotyczny zakup kontenerów pewnie w urzędniczej kopercie
jaka propaganda, w przeciwieństwie do Pucka i Grobelnego my jeździliśmy po już istniejących osiedlach kontenerów, widzieliśmy jacy tam rzekomi trudni lokatorzy mieszkają (kobiety z dziećmi i osoby starsze, czyli ci najsłabsi którzy nie potrafili uniknąć eksmisji). Propagandę uprawia Rysiu i jego ekipa
Przynajmniej można się pośmiać, jak cały sztab rozbratowców przy każdym przychylnym komentarzu wciska plusy, a przy negatywnym - minusy
merytorycznie jak zawsze, ale co tam:-)
Merytorycznie też mogę - zgadzam się z Wami ws. ACTA i fałszywej demokracji, gdzie "władza ludu" jest tylko w definicji, tak naprawdę głos ludu traci swe znaczenie wtedy, gdy rządzący na kolejne lata dorwą się do korytka. Nie zgadzam się z ideą całej władzy w ręce społeczeństwa, bo ogólnie pojęte społeczeństwo jest tępe, jeśli chodzi na przykład o ekonomię. Większość nie wie czym grozi drukowanie pieniędzy i podobają im się pomysły a'la Wałęsa - po 100 milionów dla ludzi, nie zdając sobie sprawy ze wzrostu inflacji, straty zaufania dla naszej waluty i innych faktu. Kogo jak kogo, ale nieuków od władzy powinno trzymać się z daleka. Obecnie mamy i tak mają za dużo do powiedzenia - niestety, jako posłowie.
a gdzie ty wyczytałeś że mamy takie pomysły. Jak na razie to pomysł getta kontenerów to coś a'la rozdawnictwo Grobelny ustami Pucka mowi "Paczcie wywalamy nierobów" - i naiwni "kupują" ten wspaniały "pomysł"
następny który uważa się za mądrego i chce decydować za ludzi co jest dla nich dobre a co złe, a jak się społeczeństwu nie podoba to trzeba zmienić społeczeństwo bo za głupie. Chyba że nie uważasz się za mądrego tylko za głupiego, w takim razie po co się odzywasz
Wpadł mi kiedyś w ucho taki bon mot: "Głupia większość myśli, że rację ma mądra mniejszość".
Wracając do tematu kontenerów. Piszesz, że problemy społeczne rozwiązuje się wysiłkiem zbiorowym. Wychodzi więc na to, że także problem znalezienia/opłacenia/wybudowania/udostępnienia mieszkań dla ludzi z kontenerów należy rozwiązać wspólnym wysiłkiem. Ale co będzie, jak okaże się, że duża część społeczeństwa nie uzna tego za problem i nie zechce dołożyć wysiłku do sprawy? Zmusisz ich?
tylko że społeczeństwa nikt o to nie pyta. Do tego by zadawać pytanie najpierw trzeba zadać sobie trud czy pytani są uczciwie informowanie o przyczynach danego problemu, skali, skutkach proponowanego rozwiązania, jego kosztach i skuteczności. Miasto nie zrobiło nic w tym temacie, żadna organizacja zajmująca się pomocą osobą wykluczonym społecznie nie poparła projektu budowy getta. A urzędnicy nadal jak święte krowy grzeją stołki i w d..ie mają społeczeństwo
To jest po prostu mistrzostwo świata "roblem w tym, że człowiek nie jest z natury zwierzęciem społecznym, jak np. mrówka czy pszczoła." Jak się za wyznacznik społeczeństwa ma rój lub mrowisko to ja przepraszam:-) Niestety dla fanów JKM człowiek jest istotą społeczną i to zdecydowanie. Polecam powtórkę z biologii na poziomie szkoły podstawowej zamiast lektury "Najwyższego Czasu" :-)
Chłopie, masz omamy?
Wybrałeś chyba złe sformułowanie - człowiek jak najbardziej jest "zwierzęciem społecznym" - róznica pomiędzy mrówkami czy pszczołami, na pewno nie polega na tym. <cytat>~Autor:prawie każdy stawia swój interes przed interesem społeczeństwa</cytat> Mam nadzieje, że rozumiesz że to sformułowanie to ideologia, a nie stwierdzenie faktu. Gdyby tak było cos takiego jak społeczeństwo nie było by możliwe. Zresztą, co oznacza realizacja własnego interesu zalezy tak naprawdę od tego w jakich warunkach społecznych jest dokonywana. Należy dążyć zatem do stworzenia takich warunków społecznych w których realizacja własnych potrzeb będzie wiązała się z poprawą życia całej społeczności, a nie jak jest w obecnym systemie, gdzie realizacja czyichś potrzeb musi się wiązać z odebraniem możliwości realizacji potrzeb innych.
Ale dla jednych "poprawą życia" jest zamykanie niepłacących czynszu alkoholików w kontenerach, a dla drugich budowanie dla nich apartamentów. Jedni i drudzy są członkami społeczeństwa. Jak to pogodzić?
o mało nie spadłem z krzesła ze śmiechu
To nie jest ważne. Żryj minusy, boś wystąpił przeciwko jedynemu słusznemu głosowi rozbratu! oni wiedzą lepiej co chcesz!
czego nie zrozumiałeś z wypowiedzi twojego przedmówcy? chyba jasno i wyraźnie napisał, że nie chodzi o "godzenie" sprzecznych interesów klasowych w obrębie kapitalizmu - bo to awykonalne, kapitalizm zawsze generował, generuje i będzie generować napięcia i konflikty o podłożu społeczno-ekonomicznym, których główną osią jest sposób produkcji i związana z tym dystrybucja własności (dziadzia Marks się kłania) - tylko o likwidację podziału klasowego. a co za tym idzie, samego kapitalizmu - i zastąpienie go bardziej "horyzontalnymi" i demokratycznymi (w rozumieniu bezpośredniej i uczestniczącej demokracji) strukturami społecznymi, w ramach których produkcja i konsumpcja nie jest podporządkowana logice "zysku dla samego zysku", tylko bezpośredniemu zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa.