16
października 2015 roku w AKK Zemsta odbyło się spotkanie wokół książki
„Przewodnik dla dryfujący. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o
mieście”, świeżo wydanej przez Fundacje Bęc Zmiana. O zbiorze oraz
dziedzictwie sytuacjonizmu, a także aktualnym wykorzystaniu opisanych
teorii i praktyk rozmawiali: redaktor tomu Mateusz Kwaterko, anarchista
Marek Piekarski oraz filozofka polityki Joanna Bednarek.
PRZEWODNIK DLA DRYFUJĄCYCH prowadzi czytelników szlakiem, który
przetarli dawni psychogeografowie z Międzynarodówki Letrystycznej i
Sytuacjonistycznej – od pierwszych eksploracji (i modyfikacji)
przestrzeni miejskich aż po rewolucyjną krytykę urbanistyki. Ostatnia
część poświęcona jest manifestom architektów, którzy „otarli się” o
Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną i w swojej pracy pozostawali pod
wpływem Guy Deborda, Constanta oraz innych miejskich poszukiwaczy
przygód.
Spotkanie rozpoczęło od krótkiego wprowadzenia. Mateusz
Kwaterko przybliżył krótko historię sytuacjonizmu – nurtu wciąż żywego
zarówno na polu sztuki, jak i polityki. Ciężko zawrzeć w kilku słowach
te kilkanaście lat pisania i działania – począwszy od Międzynarodówki
Letrystycznej aż po zakwestionowanie własnej politycznej mocy jako ruchu
społecznego w ostatnich publikacjach Guya Deborda. Toteż do obszernej
historii powracano podczas spotkania wielokrotnie, najczęściej
krytycznie. Interpretowano ruch sytuacjonistyczny w kategoriach
klasowych (intelektualiści, którzy wychodzili do robotników i trafiali
do nich ze swym przekazem), społeczno – kulturalnych (jako dziecko
swoich czasów) czy wreszcie feministyczno – genderowych (jako nurt
tworzony przez i w dużej mierze dla mężczyzn). Z bardziej
usystematyzowaną historią sytuacjonizmu można zapoznać się we wstępie do
publikacji, dostępnym za darmo tutaj.
Marek
Piekarski przyjął adwokata diabła i konsekwentnie bronił
sytuacjonistów, których gestów nie uważa za puste. O coś im jednak
chodziło, nawet jeśli w pewnym sensie byli bohemą, która mogła sobie po
prostu pozwolić na tytułowe dryfowanie. Ich propozycje, społeczne czy
architektoniczne, miały różny rezonans, ale nie można zarzucić im
całkowitego oderwania od społeczeństwa. Mieli po prostu inną
perspektywę.
Joanna Bednarek zwróciła uwagę na różnorodność w
ramach tego tego ruchu. Jej zdaniem stosowana przez sytuacjonistów
retoryka nie jest niewinna i dodatkowo zakotwiczona jest w konkretnym
momencie historycznym rozwoju kapitalizmu. Dziś ich diagnozy są już
nieaktualne, bowiem kapitalizm wchłoną nawet pojęcie „społeczeństwie
spektaklu” i związane z nim narzędzia demaskowania rzeczywistości.
Skomercjalizował bunt i pokazuje ówczesne alternatywy jako racjonalne,
swoje propozycje (oczywiście odpowiednio okrojone – najlepszy przykład:
tzw. budżet obywatelski).
A jednak jest szansa ocalenia
przynajmniej sytuacjonistycznej metody dryfu. Przedstawicielka
Inicjatywy Pracowniczej zwróciła uwagę, że dziś metodę dryfu
wykorzystują m. in. hiszpańskie aktywistki, dla których dryf nie jest
celem, ale metodą wyjścia poza klasyczne schematy organizowania się.
Dziedzictwo
sytuacjonizmu, zwłaszcza w Polsce, odkrywamy po latach. „Nędza
studenckiego życia” ukazała się późno i zdobyła popularność trochę
przypadkiem. Dopiero od niedawna zaczęto interesować się sytuacjonizmem w
kręgach innych niż anarchistyczne. Akademicy wciąż bardziej interesują
się myślą Ranciere`a niż Deborda. Co ciekawe – sytuacjoniści byli dość
popularni w kręgach robotniczych. Dziś próbujemy nadrabiać te
zapóźnienie. To spotkanie jest kolejnym dowodem, że warto czytać i
spierać się o sytuacjonizm i proponowane przez niego rozwiązania, a
także adaptować je do aktualnie prowadzonych działań.
http://www.rozbrat.org/publicystyka/aktywizm/4388-woko-przewodnika-dla-dryfujcych-sprawozdanie-ze-spotkania